Mekką producentów drzew i krzewów ozdobnych oraz bylin jest Holandia, a zwłaszcza, położone w jej południowo-zachodniej części, Boskoop. Nic więc dziwnego, że sąsiadująca z tym krajem Belgia pozostaje w cieniu potentata. Dokładniejsze przyjrzenie się belgijskiemu szkółkarstwu sprawia jednak, że dostrzega się jego konkurencyjność, zwłaszcza w niektórych dziedzinach. Charakterystyczna jest przede wszystkim mocna pozycja produkcji leśnej i włączenie tej dziedziny do szkółkarstwa ”ogrodniczego” (inaczej niż u nas oraz w innych krajach, gdzie oddzielona jest – formalnie i organizacyjnie – od szkółkarstwa sadowniczego oraz ”ozdobnego”).
Regiony, specjalizacje, organizacje
Generalnie, zdecydowana większość belgijskich szkółek (prawie 900 firm) znajduje się we Flandrii, czyli w północnej połowie kraju. Uprawy leśne dominują na północy Belgii, szczególnie w rejonie Maldegem, leżącego koło Brugii, gdzie istnieje około 60 specjalistycznych zakładów. Kojarzona ze szkółkarstwem leśnym produkcja choinek to z kolei domena południa Belgii. Na miano ”belgijskiego Boskoop” zasłużyło sobie natomiast Wetteren, położone niedaleko Gandawy, będące centrum najstarszego regionu produkcji drzew i krzewów w tym kraju. Obecnie uprawia się tam głownie rośliny ozdobne w gruncie, w tym róże. Pod względem asortymentu i sposobu uprawy (krzewy w pojemnikach) bardziej podobny do Boskoop jest jednak rejon miasta Mechelen, usytuowanego między Antwerpią a Brukselą. Szkółki drzew alejowych najłatwiej znaleźć w południowo-zachodniej Belgii (około 30 takich firm), choć nie brak ich także w pobliżu granicy z Holandią, zwłaszcza niedaleko Zundert (czyt. str 36). W tym przygranicznym obszarze sporo jest jednak przedsiębiorców holenderskich, którzy korzystają z ”bratniej” ziemi, a także bardziej sprzyjających niż w ojczyźnie przepisów podatkowych. Nowym rejonem, wprawdzie o dość rozproszonej produkcji, są okolice Roeselare, na północnym zachodzie. Od 1992 r. szkółkarstwo jest najistotniejszym sektorem przemysłu roślin ozdobnych w Belgii (generuje ono około jednej trzeciej ogólnych dochodów tej branży, które wynoszą 16 mld franków belgijskich*, i zajmuje 3/4 powierzchni polowych upraw ozdobnych). Belgijscy szkółkarze wysyłają za granicę ponad połowę swojej produkcji (wartość eksportu wynosi mniej więcej 2 mld BEF) – towar trafia głownie do Francji (1/3) oraz do Niemiec (1/4). Mimo silnej pozycji ”leśników”, najważniejszym sektorem belgijskiego szkółkarstwa pozostaje ten ”ozdobny” – drzewa i krzewy ozdobne oraz byliny uprawia się na powierzchni ponad 2000 ha (ogółem areał szkółkarski wynosi 3800 ha). Najmniejsze znaczenie ma produkcja materiału sadowniczego. Producenci reprezentujący 3 wyżej wymienione specjalności połączyli swoje siły w jednej organizacji pod nazwą Algemeen Verbond van de Belgische Siertelers, w skrócie AVBS, będącej federacją trzech grup szkółkarzy. Dzięki tej jedności udało się stworzyć wcale silne lobby, które może pochwalić się ważnymi osiągnięciami na rzecz branży. AVBS wywalczyło, na przykład, korzystne dla producentów rozwiązania dotyczące opłat za wodę wodociągową. Otóż jej niedobory spowodowały podwyższenie cen tego surowca w Belgii, ale dla szkółkarzy wzrost opłat będzie następował stopniowo, przez 5 lat. * frank belgijski (BEF) to około 10 PLN
Róża w prezencie
Oprócz nadrzędnej organizacji, są też i mniejsze, bardziej specjalistyczne. Taką stworzyli producenci róż. Jej działalność polega, między innymi, na współpracy z instytucjami naukowymi, w tym na dofinansowywaniu hodowli. W zamian szkółkarze mają np. zagwarantowany udział w pracach selekcyjnych prowadzonych w ośrodku badawczym. Rezultat tego typu prac można było oglądać podczas ostatnich targów Europlantshow, które odbyły się w sierpniu ubiegłego roku w Gandawie. Wtedy to spektakularną premierę miała róża 'P i n k K a n e g e m’ (fot. 1), sport czerwonej odmiany Red Kanegem. Różowo kwitnąca nowość jest własnością belgijskiego Ministerstwa Rolnictwa, które nie objęło jej ochroną licencyjną, a więc dopuszcza rozmnażanie tej rózy bez opłacania ”royalty”. 'Pink Kanegem’ to odmiana wielkokwiatowa, dorasta do 70 cm wysokości i – jak zapewniają hodowcy – wyróżnia się dużą odpornością na choroby. Kwiaty lekko pachną i pojawiają się na krzewie do samej jesieni.
Targi Europlantshow, choć organizowane przez szereg lat równolegle z Plantarium (patrz str. 9), a zatem w porze, gdy do pobliskiej Holandii przyjeżdżają tłumy z całego świata, nie zdołały sobie jednak wypracować równie silnej pozycji. Zainteresowanie belgijską imprezą wręcz spadało tak, że od bieżącego roku Europlantshow przyłączony zostanie do innych targów poświęconych roślinom ozdobnym, urządzanych nie w Gandawie, lecz w leżącym na zachód od niej mieście Kortrijk. Omnigreen, bo taka jest nazwa tej imprezy, odbędą się 11-14 września, a więc dwa tygodnie później niż Plantarium, i w części mają dotyczyć szkółkarstwa. Niepowodzenie targów Europlantshow wyniknęło prawdopodobnie z niejednolitej ich formuły (szkółkarstwo ”wymieszane” z pozostałymi gałęziami produkcji roślin ozdobnych), a także zbyt małej widowiskowości (otwarcie wystawy dla szerokiej publiczności zakończyło się niepowodzeniem – ogródkowicze byli zawiedzeni, bo nie mogli kupować roślin) oraz chyba ze zbytniej bliskości Holandii i targów Plantarium (tam można załatwić prawie wszystkie interesy, także z Belgami). Mimo wszystko warto zaglądać do Belgii, choćby po to, by obejrzeć tamtejsze szkółki.
Potentat pierwszy
Proost NV to jedna z dwóch największych szkółek alejowych w północnej Belgii. Jej centrala mieści się w Beerse, ale w istocie firma działa w jeszcze trzech innych miejscowościach. Ogółem zajmuje około 50 ha. Ma kilka specjalności – oprócz wspomnianej już, najważniejszej) drzewa uprawiane są na 35 hektarach), w szkółce Proost produkuje się krzewy ozdobne w pojemnikach (3 ha) i w gruncie, drzewka owocowe (nie dla sadowników, lecz dla hobbistów oraz na tereny zieleni), choinki (10 ha). Tak szeroki asortyment rośli związany jest m.in. z tym, że jeden z członków rodziny Proostów prowadzi siostrzane przedsiębiorstwo – centrum ogrodnicze ”De Natuurmakers”. Ponadto firma Proost NV zajmuje się projektowaniem i zakładaniem (oraz pielęgnacją) terenów zieleni, a zatem musi mieć do dyspozycji szeroki dobór gatunków i odmian. Zatrudnia ona na stałe 24 osoby, 14 z nich pracuje w szkółce, reszta na terenach zieleni. To niewiele, ale robocizna ma największy udział w kosztach prowadzenia przedsiębiorstwa. Właściciele starają się więc zmechanizować możliwie dużo prac w szkółce. Drzewa sadzi się z tego powodu w dużych rozstawach: odległość między rzędami wynosi 1,3 m., a między zagonami – 2 m. W ofercie firmy Proost znajdują się 22 rodzaje drzew alejowych, które uprawiane są przy podporach bambusowych (fot. 2).
Główny towar stanowią okazy o obwodzie pnia 8-14 cm, wysokości pnia co najmniej 2,5 m., dwukrotnie przesadzane. Jednym z najpopularniejszych gatunków jest lipa krymska (Tilia x euchlora), coraz chętniej kupowana w formie palmety. Taki okaz wymaga specjalnego przygotowania w szkółce (fot. 3), zanim zostanie ostatecznie uformowany (rys.).
Niektóre drzewa pochodzą ze szczepienia – zabieg przeprowadza się w szkółce lub kupuje gotowe, dwuletnie rośliny z innego przedsiębiorstwa. Do tak produkowanych taksonów należy m.in. robinia akacjowa (Robinia pseudoacacia) 'Umbraculifera’, oferowana na pniu wysokości 2,2 m. Podczas uprawy tego drzewa zostawia się, wyrastające na pniu wiosną i latem dolne odrosty, dzięki którym szybciej przyrasta on na grubość (fot. 4). Pędy te podkrzesywane są pod koniec wegetacji, we wrześniu. Pozostawia się je na ziemi, podobnie jak inne pędy odcięte podczas formowania drzew. Są one następnie rozdrabniane maszynowo i stanowią w szkółce ściółkę.
Potentat drugi, czyli bambusowa żya złota
Jan Oprins (fot. 5) zaczynał swoją działalność szkółkarską w 1976 r. Wtedy uprawa drzew i krzewów była tylko dodatkiem do głównego zajęcia – urządzania terenów zieleni. Dzisiaj koncentruje się wyłącznie na produkcji roślin, z których najważniejsze stały się… bambusy (a właściwie całe plemię bambusowych – czyt. str. 12). W Belgii J. Oprins wykorzystuje prawie 100 ha gruntów, w tym 4 ha przeznacza pod uprawy pojemnikowe. Jego firma ma też oddziały poza granicami kraju – w Holandii, Francji, Hiszpanii, RPA, Indonezji, Hongkongu, Chinach. Egzotyczne zakątki świata związane są przede wszystkim z produkcją bambusów, w których rozmnażaniu J. Oprins zyskał szczególną pozycję. Otóż jego firma, jako jedyna na świecie na skalę towarową, reprodukuje te rośliny metodą kultur tkankowych (in vitro). Podobnie jak Holendrzy, J. Oprins podkreśla, że w szerokim asortymencie oferowanych przez niego bambusów (około 300 taksonów), znajdują się i takie gatunki, które trafiają do Norwegii czy Rosji i bez problemu rosną w tamtejszych warunkach klimatycznych. Popyt na bambusy, które wykorzystuje się m.in. do rekultywacji i ”zalesiania” w tropikalnych rejonach świata, jest tak duży, że J. Oprins planuje wyprodukować w tym roku 2,5 mln sztuk tych roślin.
Drugie co do ważności w tym przedsiębiorstwie są d r z e w a a l e j o w e, które zwykle uprawia się w szkółce najdłużej 5 lat. Kupuje się materiał wyjściowy (jednoroczne lub dwuletnie okazy), by od 2. roku szkółkowania rozpocząć sprzedaż. Założenie hektara plantacji kosztuje szkółkarza około 2 mln BEF. Choć największe zapotrzebowanie jest na lipy, Jan Oprins zamierza specjalizować się w dębach (drzewa o średnicy pnia 12/14-16/18 cm) – w ofercie ma obecnie 13 gatunków i odmian. Podkreśla, że odbiorcy coraz częściej poszukują form, które nie wymagają przycinania i pracochłonnej pielęgnacji. Wśród innych produkowanych przez siebie drzew J. Oprins wyróżnia ostrokrzewy (llex), których popularność bardzo wzrosła w ciągu ostatnich kilku lat. W tym przypadku w ofercie znajduje się 10 gatunków, a wraz z odmianami na liście jest w sumie 36 pozycji. Szkółkarz zwraca szczególną uwagę na odmiany llex x meserveae – 'Blue Prince’, 'Blue Peinces’, 'Blue Angel’.
Uliczne arboretum
Tak można by określić Brasschaat – niezwykłe przedmieście Antwerpii, zwane też ”Wresalem Antwerpii”. Tereny zieleni Brasschaat, które mogą być wzorem dla architektów krajobrazu z całego świata i przedmiotem zazdrości innych miast, zaprojektował w 1930 r. Francuz E. Touret podkreślając elegancki charakter bogatej osady i uzupełniając nasadzeniami ulicznymi zieleń prywatnych posesji. Część drzew z lat 30. Pozostała, ale od tego czasu przybyło wiele nowych ulic (wszystkie starannie obsadzone), wymieniono kompleksowo szereg drzew na nowe. Niezmiennie jednak ”zielony” wygląd Brasschaat jest oczkiem w głowie mieszkańców tego osiedla oraz osób nim zarządzających. Osobliwe dla obecnego wyglądu ”Wersalu Antwerpii” (notabene mieszkają tu głównie bogaci Holendrzy) jest to, że każda ulica ma inny charakter, a spacerując po mieście można zapoznać się z niemal wszystkimi gatunkami drzew alejowych przydatnych do nasadzeń ulicznych (w sumie, wraz z odmianami, 155 taksonów). W asortymencie znajduje się sporo nowych odmian, gdyż co roku wymienia się drzewa średnio na 10 drogach (w 1998 r. posadzono 30 000 okazów). Są to egzemplarze najlepszej jakości, w wyborach 12/14 cm lub 20/25 cm, wcześniej oglądane przez ogrodnika miejskiego w szkółkach (zwykle holenderskich), z których sprowadza się materiał. Decyzje co do doboru gatunku lub odmiany podejmuje się wspólnie z mieszkańcami poszczególnych ulic. Jeśli, na przykład, przyzwyczają się oni do drzew, które kwitną na wiosnę, zazwyczaj przy zamianie życzą sobie powtórnie takich samych atrakcji. Jeśli są alergikami, oczekują roślin nie szkodzących zdrowiu w miejsce tych, które powodowały uczulenia, itd. Ostatnio sporo sadzi się drzew z rodzaju Prunus, Malus (jak M. toringo), Pyrus (szczególnie P. calleyrana 'Capital’ czy 'Chanticleer’), które, choć krótkowieczne, szybko rosną i są atrakcyjne. Na tereny zieleni w Brasschaat wydaje się rocznie 5 mln BEF.
Tendencje w belgijskim szkółkarstwie
Większość drzew i krzewów ozdobnych produkuje się w gruncie, jednak gwałtownie wzrasta powierzchnia upraw pojemnikowych. Technologia ta nie tylko umożliwia wydłużenie sezonu sprzedaży i ułatwia sprostanie potrzebom klientów, ale pozwala także wprowadzić recyrkulację wody (i rozpuszczonych w niej nawozów) – tego typu proekologiczne rozwiązania wymusza unijne ustawodawstwo. Inny belgijski trend to wzrost udziału szkółkarskich upraw pod osłonami. Po trzecie, – wzorem Holendrów, którzy w produkcji rośli ozdobnych wprowadzili przedsięwzięcie mające na celu ochronę środowiska, oznaczone skrótem MPS (wdraża go około 3000 ogrodników z Kraju Tulipanów, w tym 7 szkółkarzy) – Belgowie także stymulują podobne działania. Konkretnie opracowali Vlaams Milieuplan Siertelt (VMS), co można przetłumaczyć jako: ”Flamandzki plan dotyczący przyjaznej środowisku uprawy roślin ozdobnych”. Jego założenia są bardzo podobne holenderskim. VMS to system kwalifikujący poszczególnych producentów do 3 kategorii: A, B lub C, na podstawie zużycia w danym gospodarstwie: środków ochrony roślin, nawozów, energii. Firmy, które wdrażają VMS, mogą oznaczać swój towar specjalną nalepką (fot. 6). Zakłada się, że już niedługo towary nie wyprodukowane metodami ”ekologicznymi” przestaną być konkurencyjne na rynku Unii Europejskiej. W pierwszej kolejności dotyczyć to ma roślin doniczkowych oraz kwiatów ciętych, ale wcześniej czy później klienci będą także poszukiwać ”przyjaznych środowisku” krzewów i bylin.In
ną tendencją, tym razem odmienną od trendów holenderskich, jest rozwój sprzedaży detalicznej przy szkółkach belgijskich. Niektóre z tych firm przekształcają się wręcz w małe centra ogrodnicze i handel staje się główną działalnością dotychczasowego ”stuprocentowego” szkółkarza. Zmiany te wiążą się z brakiem w Belgii dużych sieci centrów, które ”ściągałyby” towar od krajowych producentów oraz ze stosunkowo małą popularnością kupowania roślin w belgijskich supermarketach.