Czterej producenci z województwa bielskiego współpracują ze sobą od mniej więcej dwóch lat. Grupowe działania w dziedzinie reklamy swoich szkółek i produktów zaczęli od wspólnego ogłoszenia w folderze przybliżającym atrakcje gminy Wilamowice, a powtórzyli w informatorze promocyjnym powiatu bielskiego. Jak sami mówią, nie ma co ukrywać przed klientami, że w tej samej okolicy nie ma innych producentów.
Dlatego u każdego z czwórki wisi plakat z planem okolicy, na którym zaznaczono gospodarstwa kolegów, oraz z podpisem: „Jeżeli w naszej szkółce nie kupiłeś tego, czego poszukujesz, odwiedź konkurencję” (fot. 1). Są już pierwsze pozytywne wyniki współpracy, bo cztery przedsiębiorstwa skuteczniej niż jedno „kuszą” klientów, oferując większy asortyment towaru. Jesienią bieżącego roku sąsiedzi-szkółkarze postanowili pójść o krok dalej, zapraszając 15–17 września swoich klientów na wspólne Dni Otwarte szkółek gminy Wilamowice, pod nazwą „Babie lato w ogrodzie”. W przyszłości planują także wspólne uczestnictwo w targach i wystawach. Grupę tworzą Krzysztof Kubiczek, Eugeniusz Pudełek i Antoni Pudełko (wszyscy trzej prowadzą szkółki w Pisarzowicach) oraz Maciej Milczyński z Dankowic.
Powodem zorganizowania Dni Otwartych była chęć zwiększenia zainteresowania klientów materiałem szkółkarskim w sezonie jesiennym. Zakupy o tej porze roku wciąż bowiem nie dorównują swoją intensywnością wiosennym. Informacje o imprezie można było znaleźć w lokalnym „Dzienniku Zachodnim”, wydrukowano także około 5 tysięcy ulotek, które rozprowadzono po ośrodkach doradztwa rolniczego, zaprzyjaźnionych sklepach (co ciekawe, wcale nie ogrodniczych, ale tych, przez które przewijają się potencjalni nowi klienci) oraz wśród znajomych. Pomysł „chwycił” i przez trzy dni w szkółkach licznie pojawiali się nie tylko indywidualni klienci, ale także przyjeżdżały wycieczkowe autokary.
Byliny do cienia
To specjalizacja Macieja Milczyńskiego z Dankowic. Produkcji sprzyja mikroklimat — lesista okolica w widłach Wisły (przepływa za ogrodzeniem) i Soły oraz liczne stawy. Szkółka powstała w 1983 roku, potem powoli — w miarę wzrostu zapotrzebowania na materiał roślinny — się rozrastała. Na początku, prawie przez 10 lat, produkowano głównie drzewa i krzewy iglaste, następnie pojawiły się liściaste, a na koniec — byliny. Tych ostatnich, a szczególnie takich, które nadają się do obsadzania cienistych i wilgotnych miejsc, nie ma jeszcze zbyt wiele na rynku. W Dankowicach produkuje się je w 9- i 12-centymetrowych doniczkach. Dobrze sprzedają się żurawki (Heuchera sp.) i funkie (Hosta sp.), gorzej — gatunki mniej znane: rodgersje (Rodgersia sp.), ciemierniki (Helleborus sp.) czy pierwiosnki (Primula sp.) z sekcji Candelabra. Materiał wyjściowy w większości pochodzi z zewnątrz (z kultur tkankowych), część roślin rozmnaża się na miejscu przez podział. Jako podłoża używa się mieszaniny torfu z dużą ilością kory. Taki skład sprawia wprawdzie, że pojawiają się problemy z chwastami, ale podłoże wolniej przesycha. Byliny produkuje się w tunelach foliowych oraz pod cieniówkami (fot. 2).
W szkółce M. Milczyńskiego około dwóch trzecich powierzchni przeznaczono pod rośliny iglaste, resztę zajęły krzewy liściaste i byliny. Wszystkie produkuje się w kontenerach (głównie 3- i 5-litrowych), które ustawione są już na ponad 3 hektarach. We własnym zakresie rozmnaża się jedną trzecią roślin iglastych (resztę młodzieży właściciel kupuje) oraz wszystkie liściaste. Do tego celu (oraz do dalszej uprawy bylin z kultur tkankowych wczesną wiosną) służy pokryty mleczną folią tunel z automatycznym cieniowaniem i podgrzewanym podłożem. Aby zmniejszyć koszty robocizny, właściciel zdecydował się na sadzenie ukorzenionych sadzonek roślin iglastych na polu, od razu do finalnych pojemników, pozostawiając wolne pasy na ich późniejsze rozstawianie (fot. 3). Jak twierdzi, taka metoda pozwala sporo zaoszczędzić, a posadzone rośliny przyjmują się prawie w 100%.
Około 80% wyprodukowanych w szkółce roślin sprzedaje się hurtowo, ale w ciągu ostatnich lat szybko zwiększa się liczba klientów indywidualnych. Dlatego też zapadła już decyzja o budowie własnego centrum handlowego, w którym znajdzie się miejsce na sklep, punkt sprzedaży detalicznej materiału szkółkarskiego i obszerny parking dla klientów. Tego ostatniego brakuje bowiem właścicielom najbardziej w dotychczasowym miejscu sprzedaży przy domu. Oprócz typowego materiału szkółkarskiego, można tu znaleźć także kompozycje z bylin i roślin iglastych w pojemnikach. Chociaż przeznaczone są one do sprzedaży, to jednak ich głównym zadaniem jest przedstawienie nabywcom możliwości zastosowania oferowanych roślin.
Specjalizacja – rośliny szczepione
Tradycje szkółkarskie w gospodarstwie Antoniego Pudełko sięgają lat 60., kiedy w produkcji dominowały tam róże. Obecny właściciel przejął szkółkę od swojego ojca w 1986 roku. Zajmuje ona dzisiaj prawie 3 ha (całe gospodarstwo — 8 ha). Około 70% roślin produkuje się w kontenerach, resztę w gruncie. 60% materiału to drzewa i krzewy liściaste, pozostała część to — po połowie — materiał liściasty oraz azalie i różaneczniki. Jednak oczkiem w głowie właściciela są formy szczepione (fot. 4), których coraz częściej poszukują klienci.
W gospodarstwie szczepi się drzewa i krzewy liściaste oraz iglaste, między innymi jodły, sosny, świerki, modrzewie, daglezje, brzozy, buki, graby, wiązy, klony czy karagany. Ale można tutaj znaleźć także gatunki i odmiany rzadko w ten sposób w Polsce rozmnażane, chociażby pienne krzewuszki (Weigela florida — fot. 5).
Podkładki pochodzą ze szkółek leśnych, zrazy — częściowo z własnego matecznika, a reszta dokupywana jest w Holandii. Co roku szkółkę opuszcza 3–5 tys. szczepów roślin iglastych i około 2–3 tys. liściastych. Formy szczepione wymagają dłuższego okresu produkcji, gdyż pozostają w szkółce przez co najmniej 2 lata po szczepieniu. Ponieważ jednak lepiej i szybciej rosną w gruncie, część sadzi się na zagonach w polu (fot. 6).
Antoni Pudełko prawie całą „młodzież” produkuje sam. Na mnożarki wykorzystywane są zarówno nowe tunele foliowe, jak i szklarnie „staruszki”, pamiętające jeszcze lata 60. Ze względu na szeroki asortyment roślin, sadzonkowanie rozpoczyna się wiosną (gatunki iglaste) i trwa aż do jesieni (krzewy liściaste). Sadzonki umieszcza się w multiplatach, w mieszaninie torfu, perlitu oraz piasku. Interesujący jest sposób wykorzystania powierzchni w tunelach — właściciel ustawia rośliny piętrowo, na dwóch poziomach (prześwit pomiędzy dolnym zagonem i stołem wynosi 1,2 m — fot. 7). Jak twierdzi, nie wpływa to na zmniejszenie liczby ukorzenionych sadzonek. Wręcz przeciwnie, pod stołami obfity system korzeniowy wytwarzają, na przykład, magnolie i leszczyny ozdobne z liści.
Także i w tej szkółce działa punkt sprzedaży detalicznej, której znaczenie — według A. Pudełko — ciągle rośnie. Oprócz części handlowej klienci mają też do dyspozycji ogród pokazowy, gdzie posadzono oferowane drzewa i krzewy.
Zakupy przy dźwiękach muzyki
Gospodarstwo Eugeniusza Pudełka to największa spośród czterech opisywanych tutaj szkółek, zajmuje 10 ha. Połowę tego terenu przeznaczono pod kontenerownię, 0,5 ha zajmuje punkt sprzedaży detalicznej wraz z ogrodem pokazowym, resztę — tunele foliowe, place i wiaty. Kiedyś podstawą produkcji była „młodzież”, która obecnie stała się jednym z działów szkółki. Co roku w 14 tunelach foliowych E. Pudełek produkuje około 0,8–1 mln sztuk sadzonek drzew i krzewów iglastych. Do dalszej uprawy przeznacza się zaledwie 10% z tej liczby, reszta — trafia na sprzedaż. Z gatunków liściastych pozostało w gospodarstwie tylko kilka: azalie wielkokwiatowe i japońskie, różaneczniki, wrzosy i wrzośce oraz magnolie. Te także rozmnażane są na miejscu (50% na własne potrzeby). W przyszłości właściciel planuje specjalizację w azaliach. W tym roku do handlu trafiło ich — samych odmian wielkokwiatowych — aż 40 tysięcy sztuk. Aby pokazać je klientom w pełni kwitnienia, E. Pudełek zorganizował w drugiej połowie maja Święto Kwitnącej Azalii. Jak twierdzi, „Efekt propagandowy imprezy był piorunujący, a pełne ludzi autokary (nawet z Czech) przyjeżdżały przez cały tydzień”. Dlatego planuje powtórzyć „azaliowe święto” także w przyszłym roku (19–27.05.2001 r.).
Część gospodarstwa przeznaczona pod rośliny w pojemnikach jest wyprofilowana, a drogi — utwardzone (fot. 8).
Nawadnianie (przez zraszacze) połączono w szkółce z nawożeniem. Sterowany komputerowo mieszalnik nawozowy (holenderskiej firmy van Vliet) reguluje skład, stężenie i odczyn pożywki, automatycznie dobierając podstawowe nawozy z plastikowych zasobników (fot. 9).
Każdorazowo przed sporządzeniem pożywki komputer wykonuje analizę chemiczną wody i, w zależności od jej wyniku, dobiera składniki roztworu nawozów. Interesujące jest też rozwiązanie techniczne używanego w szkółce opryskiwacza — z jednej strony posiada on belkę długości 8 m, z drugiej — przeciwwagę (fot. 10). Umożliwia to efektywną ochronę (pół zagonu za jednym przejazdem), a równocześnie nie sprawia kłopotów z nawracaniem. Jednak tym, co przyciąga klientów do szkółki Eugeniusza Pudełka, jest punkt sprzedaży detalicznej oraz ogród pokazowy, obydwa bardzo starannie dopracowane (czytaj „Szkółkarstwo” 3/99). Innowacją w tym miejscu są, imitujące budki dla ptaków, głośniki, z których sączy się muzyka umilająca klientom zakupy.
Najmłodszy stażem
Przy tej samej ulicy w Pisarzowicach znajduje się szkółka Krzysztofa Kubiczka, który rozpoczął działalność na własny rachunek w 1989 roku. Nie ukrywa, że fascynację szkółkarstwem „zaszczepił” mu sąsiad, Eugeniusz Pudełek. Obecnie gospodarstwo zajmuje 7 ha (chociaż są już plany jego powiększenia) i koncentruje się na produkcji gruntowej szczepionego materiału liściastego, iglastego oraz drzew alejowych. Drzewa i krzewy w pojemnikach (nie więcej niż 10% produkcji) są jedynie uzupełnieniem handlowej oferty.
Co roku szczepi się około 20 tys. robinii, głogów, wiśni ozdobnych, klonów, wiązów i modrzewi. Ewenementem jest szczepienie tych ostatnich w gruncie (większość szkółkarzy przeprowadza ten zabieg w szklarni, na podkładkach wyprodukowanych w kontenerach), przez stosowanie, w lutym, marcu, gdy nabrzmiewają pąki. Taka metoda przynosi bardzo dobre wyniki i rośliny nadają się do sprzedaży już jesienią tego samego roku. W czasie deszczowej pogody wykopuje się je z gruntu i przesadza do pojemników, w których będą sprzedawane (fot. 11). Ostatnio największą popularnością cieszy się modrzew japoński (Larix kaempferi) 'Stiff Weeping’ — odmiana o zwisających pędach.
Krzysztof Kubiczek zamierza specjalizować się w produkcji drzew alejowych, z których zbytem nie ma, jak dotąd, problemów. Dobra gleba umożliwia produkcję gruntową bez nawadniania, chociaż właściciel jest już przygotowany do zainstalowania deszczowni. Część podkładek uprawia się na miejscu, resztę — aby przyspieszyć cykl produkcyjny — dokupuje. Główny okres szczepienia przypada na marzec i kwiecień. Większość drzew po tym zabiegu pozostaje w szkółce jeszcze przez co najmniej dwa lata, ale, na przykład, kulista odmiana 'Umbraculifera’ robinii akacjowej (Robinia pseudoacacia) już w pierwszym roku osiąga takie rozmiary korony, że staje się pełnowartościowym materiałem handlowym (fot. 12).
Drzewa wykopuje się jesienią, przede wszystkim ręcznie i sprzedaje z gołymi korzeniami. Ale wiśnie ozdobne sadzi się o tej porze do pojemników i przetrzymuje przez zimę w tunelu foliowym. Tak traktowane wcześniej i intensywniej kwitną, trafiając w tym stadium do sprzedaży. Aby wydłużyć jej okres, część drzew (20–30%) wykopuje się i sadzi do kontenerów jeszcze przed opadnięciem liści (zwięzła gleba umożliwia taki zabieg). Od początku istnienia gospodarstwa funkcjonuje przy nim punkt sprzedaży detalicznej. Podobnie jak poprzedni szkółkarze, także K. Kubiczek potwierdza wagę tej formy handlu — indywidualni nabywcy kupują co roku aż 40% wyprodukowanych przez tego szkółkarza roślin.