Szkółkarze i architekci krajobrazu. Razem odważniej w biznesie

OKTAWIA WASIELEWSKA dyplomowana projektantka ogrodów GARDENcasa Biuro projektowe w Warszawie

Magazyny pisma
Fot. Oktawia Wasielewska

Magazyn „Szkółkarstwo” to dwumiesięcznik dla producentów roślin ozdobnych i architektów krajobrazu. Redakcja, nie bez powodu, jasno określa grupę czytelników. Obie branże mają niemal jednoczesny wkład w kreowanie przestrzeni wokół nas, nie tylko zieleni. Ich wzajemne zrozumienie, poznanie oczekiwań, a następnie efektywna współpraca – też strategiczna, wybiegająca w przyszłość, to klucz do sukcesu w budowaniu przestrzeni przyjaznej do życia, atrakcyjnej i… długotrwałej. Tak, długotrwałej, bo publiczny teren zieleni, park, skwer czy ogród prywatny to zawsze droga, proces, zwykle też konieczność adaptacji do zmieniającego się otoczenia i użytkowników. W nowej, autorskiej rubryce „Okno projektanta” będzie o potrzebie międzybranżowego współdziałania. Zapraszam do lektury – nie tylko jako projektantka ogrodów przydomowych.

W artykule:

  • Wyzwania architeków krajobrazu
  • Szkółkarze jako źródło wiedzy i inspiracja dla architektów terenów zielonych
  • Architekt krajobrazu i szkółkarz. Korzyści z bliższej współpracy dla obu

Projektowanie dynamicznej przestrzeni

Jakże ważnymi uczestnikami w procesie inwestycyjnym przedsięwzięcia, niezależnie od jego skali, są szkółkarze i projektanci. W rozmowach ze szkółkarzami o projektantach i architektach krajobrazu usłyszałam słowa uznania dla ich sztuki projektowej.

Projektanci znają zasady, łączą osie i bryły budynków, wpisują projekt w krajobraz, planują przestrzeń z logiczną siecią komunikacyjną. Ogólnie – dążą do tworzenia przestrzeni funkcjonalnej i odpowiadającej na potrzeby użytkowników.

Pamiętam, jak mówiono na studiach, że przestrzeń ogrodu można by potraktować jak metaforyczne „mieszkanie”, w którym planuje się strefy funkcjonalne. Wiadomo, że każda z tych stref powinna być wyposażona w pasujące do niej elementy: meble, gadżety, dekoracje i oczywiście… rośliny.

No właśnie, te ostatnie nie są przewidywalne, tak stałe jak meble, konstrukcje czy bryły architektoniczne. Umiejętność oceny zmiany pokroju roślin w trakcie wzrostu, znajomość ich wymagań stają się kluczowe dla uzyskania efektu końcowego.

Kto to tak zaprojektował?

W opiniach szkółkarzy, szczególnie w odniesieniu do początkujących, niedoświadczonych jeszcze projektantów, przewijało się stwierdzenie o konieczności podniesienia ich wiedzy o roślinach.

Nieodpowiednio dobrane stanowiska dla roślin, sąsiedztwo gatunków ze skrajnie różnych siedlisk na rabacie, umieszczanie taksonów zupełnie nieznanych, wyjątkowo rzadkich lub trudnych w produkcji, przez to bardzo drogich, dobieranych głównie ze względu na walory ozdobne – to najczęstsze niedociągnięcia w projektach, na jakie może natknąć się szkółkowa obsługa klienta.

Zdarza się też, że zestawienia roślin są przygotowane w oparciu o sztywne i niezmienne wytyczne inwestorów. Większa wiedza projektantów o roślinach mogłaby przełożyć się na silniejszą argumentację w przekonywaniu inwestorów do innych rozwiązań.

Owszem, zdarza się, że klienci „wywierają presję” na projektancie, chcą mieć efekt w ogrodzie „na już”. A projektantom zdarza się ulegać i niestety planować za dużo roślin, za gęsto… I cóż, już po kilku latach żadna ze zbyt gęsto posadzonych roślin nie ma dla siebie optymalnych warunków, wygląda jak wygląda, a przecież nie o to w tym chodzi, żeby po kilku latach robić metamorfozę w ogrodzie.

Byłam świadkiem sytuacji, kiedy do szkółki przychodzili nieświadomi klienci z zamkniętym projektem i z zamiarem skompletowania roślin. Bez nadzoru autorskiego projektanta, pozostawieni sami sobie z „nierealnym” projektem, krążyli zagubieni po szkółkach lub centrach ogrodniczych.

Niektórzy, zaskoczeni wyglądem, ceną lub brakiem rośliny w szkółce dają się przekonać przez obsługę szkółki do modyfikacji zestawienia. Niektórzy uważają, że skoro zapłacili za usługę projektowania, powinni trwać przy zestawieniu roślin z projektu w przekonaniu, że to twórca projektu ma rację. Wtedy trudno przewidzieć, co z tego wyjdzie…

Szkółka kopalnią wiedzy o roślinach

Z mojego doświadczenia i z rozmów z innymi projektantami wynika, że praktyczną wiedzę o roślinach należałoby czerpać od… najlepszych możliwych „rośliniarzy”, czyli szkółkarzy lub leśników.

Tylko oni znają się, jak nikt inny, na siedliskach, wymaganiach i rozwoju roślin, mistrzowsko uzupełniając to o bardzo ważny aspekt – znajomość różnic pomiędzy formami naturalnymi roślin a ich odpowiednikami produkowanymi w szkółkach. Wiedza i sztuka ogrodnicza w wypadku wielu firm szkółkarskich jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, staje się przez to niezwykle cenna, bo ugruntowana i wiarygodna.

Fot. Oktawia Wasielewska

Przekonałam się osobiście, że wielu szkółkarzy jest otwartych i gotowych do pełnej obsługi klienta, a także przedstawicieli innych branż współpracujących, łącznie z doradztwem w zakresie doboru roślin na etapie projektowania. Obserwuję jednak, że firmy wykonawcze znacznie częściej podejmują taką współpracę, niż firmy projektowe.

A gdy w szkółce roślin brak…

Bywa też tak, że projektant czy współpracujący wykonawca otrzymują (drogą mailową) informację dotyczącą braku części zamawianych roślin. Bez propozycji szukania zastępczych roślin, bez dodatkowych pytań i drążenia tematu.

Może to wynikać z nieprecyzyjnego zamówienia albo zwyczajnie z faktu braku konkretnych roślin w szkółce. Nie ma ich w szkółce, bo nie było ich w produkcji. Nie było ich w produkcji, bo nie było zamówień z rynku. Nie było zamówień z rynku, bo przecież… nie były dostępne do zamówienia. I od początku, brak dostępności w szkółce, bo brak zamówień… itd. To jak zaklęte koło!

Wzajemne zrozumienie oczekiwań może być sposobem na przerwanie tego „zaklętego koła”. Przesłanki biznesowe, motywowane trendami, już nawet nie klienckimi, ale w obecnych czasach tymi klimatycznymi, mogą być jasną szansą rynkową dla całej branży. Produkcja nowego materiału szkółkarskiego nie trwa chwilę, to przecież kilkuletni proces i do tego obarczony ryzykiem.

Warto poszerzać horyzonty

Oczywiste jest, że w każdej dyscyplinie rozwijanie się, ciągła edukacja, poszerzanie horyzontów mają wielkie znaczenie. W szczególności w tak nieprzewidywalnych czasach. Wiadomo, że w programie studiów z architektury krajobrazu są przedmioty z roślinoznawstwa. Ale nie dość, że dawka teorii nie wystarczy, to należy też stale dbać, aby zasoby wiedzy utrwalać, a przede wszystkim poszerzać.

Szkolenia roślinne dostarczane przez szkółkarzy, słuchanie doświadczonych ogrodników albo zwyczajnie częstsze wizyty w szkółkach to porady, jakie mogą usłyszeć projektanci od szkółkarzy. Podobnie stosowanie szkółkarskich „Zaleceń jakościowych” w zamówieniach pozwala na operowanie zrozumiałymi definicjami, „mówienie” tym samym branżowym językiem.

Wtedy na pewno zamówienie nie trafi na stosik z opisem „do wyjaśnienia”.
Praktyczna dawka wiedzy daje projektantowi silniejsze argumenty w dyskusji z klientem. Łatwiej też uzyskać oczekiwany efekt w ogrodzie. Zbliżony do często zbyt doskonałej, czasami celowo „podkolorowanej” wizualizacji komputerowej.

Z drugiej zaś strony projektanci zachęcają szkółkarską branżę do poszerzania pola wymiany doświadczeń. Wspominają o współpracy z uczelniami, fundacjami, stowarzyszeniami, rozsądnymi aktywistami, którzy podejmują zielone tematy. Podobnie fundusze unijne oferują wsparcie w podejmowaniu nowych przedsięwzięć wspólnie z innymi podmiotami. Sojusze takie mogą mieć długofalowy zasięg działania.

Fot. Oktawia Wasielewska

Organizowanie spotkań dla branży projektowej: warsztatów, wizyt studyjnych w szkółkach czy organizacja lokalnych wydarzeń ogrodniczych to też inicjatywy warte rozważenia, w imię pogłębiania międzybranżowego zrozumienia. Szersze myślenie o projektantach, właśnie jako o grupie docelowej naszych usług, może być cenną wskazówką biznesową dla szkółkarzy.

Cykliczne imprezy branżowe, targi są nadal bardzo ważne, ale w obecnych czasach trzeba być jeszcze bardziej aktywnym, aby pełniej uczestniczyć w życiu branży i czerpać wzajemne inspiracje. Wyjście ze strefy komfortu dla każdego może być trudne, ale bez tego nie ma mowy o otwartości na to, co nowe albo ryzykowne. A wiadomo – nie ma korzyści bez ryzyka.

Szkółkarze i architekci krajobrazu. Co dwie głowy to nie jedna

A gdyby jeszcze bardziej zacieśnić współpracę? A gdyby szkółkarz był integralnym uczestnikiem procesu projektowego? I to jeszcze na długo przed prezentacją projektu klientowi.

Takie spotkanie może być zawsze pouczające i rozwijające dla obu stron. Dla klienta na pewno owocne, gdyż „wspólny” projekt byłby zdecydowanie bliższy rzeczywistości. Byłaby to okazja do optymalnego doboru roślin – najpierw do wymagań siedliska, charakteru otaczającego krajobrazu, potrzebnych funkcji czy bryły budynku, a także możliwość wspólnego, międzybranżowego budowania przekonującej argumentacji dla klienta.

Można nawet iść nieco dalej i zapraszać na spotkanie w szkółce również samych klientów. Tak, aby na żywo zobaczyli to, co im się podoba „podkolorowane w internecie” lub zdawkowo pokazane w gazetach. Gdy jakaś roślina ich zauroczy, mogliby od razu uzyskać weryfikację swoich oczekiwań.

Wyposażenie ogrodowych wnętrz roślinami zawsze niesie ryzyko. To materiał żywy, zmienny, poddawany sezonom, klęskom żywiołowym, chorobom, interakcjom z innymi roślinami, z którymi niekoniecznie im po drodze. Tylko praktyczna wiedza w pewnym stopniu zmniejsza ryzyko.

Z zacieśniania współpracy mogą płynąć same korzyści. To doskonałe pole do poznawania branżowych potrzeb, prowadzące do wzajemnego rozwoju. Wówczas nie ma sytuacji, że roślinność jest traktowana w projektach sztampowo, z wciąż powielanymi zestawami tych samych roślin, co zdarza się projektantom, jak mówią szkółkarze.

Wspólne działanie to jak partnerstwo w podjęciu ryzyka w dążeniu do wspólnego celu! Szkółkarz dostaje klarowne zamówienie, projektant pewność, że klient nie zostanie wyprowadzony na manowce z listą roślin, która będzie później nierealna do skompletowania. A klient… przy okazji jeszcze bardziej zadowolony!

Nieznajomość rynku szkodzi

Wiadomo: „nieznajomość prawa szkodzi”. Każdemu! Podobnie jak nieznajomość roślin szkodzi projektantom, nieznajomość bazowych zasad projektowania – szkółkarzom. Zupełnie jak nieznajomość trendów rynkowych i rodzących się potrzeb każdemu biznesowi. Im ściślej branża razem, tym efektywniej działa!

Słuchanie rynku to podstawa. A w wypadku „zielonej” branży – słuchanie natury jako najlepszej ekspertki w tworzeniu przestrzeni to już konieczność. Natura mistrzowsko podpowiada gotowe proekologiczne rozwiązania dla zieleni, wie najlepiej, jak i jakie rośliny dobrać, które są lepiej dostosowane do już zmienionego klimatu. Głosem świadomych praktyków i naukowców zachęca do większej tolerancji na swobodę i naturalność w szacie roślinnej w ogrodzie.

A swoją drogą, swoboda i naturalność potrzebne są także w dobrych relacjach branżowych. Zdecydowanie łatwiej o nie przy postawie pełnej proaktywnej otwartości. Po obu stronach.

Artykuł Oktawii Wasilewskiej ukazał się w dwumiesięczniku „Szkółkarstwo” 4/2023.

Szkółkarze i architekci krajobrazu. Podsumowanie

Szkółkarze i architekci krajobrazu i projektanci terenów zielonych to naturalna para biznesowa. Współpracując ze sobą bliżej, mogą odnieść większe sukcesy na rynku, niż tylko tkwiąc w relacji klient — producent.
Jako „Szkółkarstwo” będziemy platformą spotkań tych obu grup dla korzyści całej „Zielonej branży”

Brak postów do wyświetlenia

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.